Czemu w Polsce jest - jak jest? Moja diagnoza: ludzie na terenie jurysdykcji Rzeczpospolita Polska zatruli się smogiem, spalinami. Wystarczy przecież wdrapać się na szczyty gór dzielące oba kraje- Polskę i Czechy, w czasie słonecznej pogody i jakiejś elementarnej widoczności, by przekonać się, że po polskiaj stronie "świata" tuż nad gruntem rozciągają się ciemobrązowe chmury, bardzo nisko zawieszone. Tego po stronie czeskiej- nie widać, albo nie w takiej skali. Jadąc z Polski do Czech i wracając, co potrafiłem robić np. 2-krotnie w ciągu dnia, ze zdziwieniem konstatowałem dziwaczne obłoki widoczne już tuż za polską granicą, i ze zdumieniem wielokrotnie przekonywałem się, że nawet widoczność obiektów w oddali jest po polskiej stronie jakieś 3-4 razy mniejsza niż po czeskiej stronie.
Polacy się zatruli. Skażenie - ogromne skażenie, wyjątkowo silne w skali całego świata- ograniczyło ich zdolności umysłowe, trwale ich upośledziło, czyniąc z Polaków naród osób silnie upośledzonych umysłowo. Polacy się zatruli cząsteczkami drobnego pyłu który pozapychał im ih "ostatnią milę"- kanaliki naczyń krwionośnych w zwojach mózgowych. Tak przecież działa smog, wpada do krwioobiegu i zapycha kanaliki w mózgu, tamuje najcieńsze żyłki które zasilają poszczególne neurony. Moja diagnoza- Polacy- żyjąc w skażeniu, podupadli cywilizacyjnie, kulturowo, gospodarczo. Kraj jest już tylko strzępem dawnej świetności, i czeka go upadek- gospodarczy, bo kulturalny już dobiega końca.
Kultura po czeskiej stronie, w miasteczku w którym mieszka stale ledwie kilkaset osób - zachwyca, muzycy są niezwykle utalentowani. Wszystko tchnie świeżścią, jest nowe, współćzesne. Po polskiej stronie tego już nie ma- kultura jest zacofana, archaiczna, pozbawiona współczesnych trendów, które młode pokolenie- emigrując masowo z Polski- przecież spakowało ze sobą do swoich walizek, zabrało i trwale wywiozło z Polski. To już nie wróci. Ci ludzie z Polski trwale wyjechali. Tego już nie ma. Oni już nie wrócą, nie mają do czego, chyba że chcą się zatruć i upośledzić umysłowo.
opr. Adam Fularz, luty 2018 r.