Gazeta codzienna

Sztuka. Kultura. Nauka.

* * *
Merkuriusz Polski dzieje wszystkiego świata w sobie zamykający dla informacji pospolitej. Od 3 stycznia 1661.
wtorek, 15 Październik, 2024 - 21:42

Jak jesteśmy oszukiwani na markowej odzieży narciarskiej i snowboardowej

wt., 02/01/2018 - 22:26
Kategoria: 

Bylem na snowboardzie w tym roku w Czechach. Warunki pogodowe były słabe, po prostu padał deszcz i śnieg się roztapiał i spływał z gór.

Co się okazało? Że to co jest nam sprzedawane jako wodoodporne, zwykle w ogóle nim nie jest. Kupiłem kobinezon snowboardowy drogi dosyć, i oczywiście przemókł zupełnie gdy w górach spadł deszcz. Wszystkie osoby z jakimi rozmawiałem tego deszczowego dnia, śmiały się z oszustwa jakim jest rzekomo wodoodporna odzież na stok. Spodnie rzekomo wodoodporne, całe przemokły. Jakiś pan w barze gdzie siedziałem, wyżymał swoje "wodoodporne" rękawice, budząc przy tym ogólną wesołość. Międzynarodowa publika jeżdżąca na tym stoku komentowała to że są cali mokrzy, od stóp do głów, bowiem sprzedano im ubrania które fałszywie reklamowano jako wodoodporne. Moje były wodoodporne rzekomo do 20000 mm słupa wody, co było fejkiem, bo w hotelu, gdy się rozebrałem, to jedyne suche miejsce na bieliźnie miałem na plecach, pod plecakiem.

Miałem na sobie także goreteksowe rękawice snowboardowe marki Level, rzekomo równie wodoodporne, nówka sztuka. Przemokły zupełnie, i co dziwne, mimo że w celu ich wysuszenia nałożyłem je na rurę od suszarki do butów w hotelowej narciarni, następnego dnia nadal były konkretnie wilgotne. Takie rękawice kosztują jakieś 400-600 PLN, bo mają w środku wbudowany ochraniacz na kciuk i nadgarstek. Poprzednie takie rękawice mi się po prostu rozwaliły po jakichś 200-300 godzinach używania- rzep przestał rzepić, goretex się przetarł, bo ta gumowana spodnia część materiału się jakby przetarła.

Spotkałem jedną tylko osobe która twierdziła że nie przemokła do cna tego deszczowegodnia. Pan ten miał na sobie, jak twierdził, dwie pary kurtek i dwie pary spodni.

Mam wrażenie że produkty jakie sprzedaje się ludziom masowo, są przeznaczone tylko do sporadycznego użytkowania. Moje buty snowboardowe nie wytrzymały tych kilkuset godzin ciągłej jazdy, bo raczej więcej ich nie zdążyłem zmęczyć w ciągu ich dotychczasowego żywota. Linki stalowe (system zapinania typu boa poprzez skęcanie butów metalowymi linkami) się przetarły i musiały być wymieniane. Całe te buty przeciekają. W innej parze tych butów (mam ich dwie) wyrwały się mocowania tych linek stalowych. Wcale dużo nie jeżdżę na desce, ale na od kilkaset do tysiąca godzin jazdy na desce poszły mi około dwie pary butów do snowboardu z czego każda kosztuje ok. 1100-1200 PLN (mają system double boa).

Połamałem ze 3 dni temu nowiutkie wiązania Burtona które wytrzymały przy mojej jeździe ledwie jakieś 20-30 godzin ciągłej jazdy od momentu ich założenia na deskę. Musiałem kupić nowe, bardziej pancerne wiązania za około 700 PLN, czyli w ciągu roku wydałem na same wiązania do deski jakieś 1400 PLN. Poszły też szwy w kombinezonie który jest do szycia i klejenia, zbroja snowboardowa marki Dainese się porozdzierała (odpruł się żółw na plecach) bo i gruchy były zwłaszcza gdy po ciemku jeździłem po muldach (wierzcie mi, o 16-tej z hakiem w górach nie jest już jasno...). Aha, deska snowboardowa mi się rozwarstwiła i będzie szła do klejenia po raz trzeci chyba. Zamówiłem ją przed laty w USA. Ma system magne traction czyli pofalowane brzegi, i po prostu nie stać mnie na taką nową deskę bo tego typu deski są drogie. 

Nawet gąbka od gogli mi się odkleiła..  A ja nie kupuję sprzętu taniej marki, sam kask integralny marki Ruroc w wersji chromowanej w którym od gogli odkleiła się gąbka (przyklejono mi ja w serwisie snowboardowym) kosztuje jak dziś sprawdziłem aż 1600 zł. Kask jest nieśmigany i nówka sztuka z podełka. Gogli w ogóle nie zdejmowałem z oczu i nie podnosiłem na kask, żeby właśnie tej gąbki nie zniszczyć, bo z doświadczenia z innymi goglami wiedziałem że ta gąbka się zużywa. I tak te starania niewiele dały, po 2 dniach gąbkę szlag trafił tylko przy przesuwaniu kasku po twarzy przy w miare ostrożnym wsadzaniu i zdejmowaniu...

Sporo jak na 4,5 dnia jazdy..

iopr. A. Fularz 2018